Dzień 2 . :)
Tak jak pisąłam wczoraj - pojechałam do lekarza i pyk pyk serduszko <3 6 tydzień ciąży !!
Ale byliśmy szczęśliwi :) Wieć i się zaczęło powiadamianie rodziny, przyjaciół , badania itp
Szczęście jednak nie trwało zbyt długo bo 2 tyg ... w 8 tyg poszłam z chłopakiem na koncert w plenerze i zaczęłam krwawić :( Ja oczywiście panika - dobrze, że na takich koncertach są karetki ale niestety nie mogą mnie zawieść do szpitala ;/ więc dzwonią po następną ... Pan w karetce patrzył na mnie jak na idiotke, która wymyśliła sobie ciążę !! No poprostu myślałam, że go tam zabije ,,, zamiast mnie zawieść szybko ( ja myślałam, że poroniłam ) to stałam tam z nimi jeszcze ok 1 h !!!!
Kiedy w końcu dojechałam, a to była godz ok 22 więc trafiłam na lekarza, którego nie lubie ale co tam ważne, żeby mi przekazał dobre wieści.
Zrobił mi USG i sobie wyszedł bez słowa !!! Ja nic tylko płacze ... Wreszcie ordynator oddziału po 2 dniach leżenia i brania leków wziął mnie na badania i pokazał mi ... BIJĄCE SERDUSZKO !!! Boże co za nieopisana radość :) I wyszłam do domu ale trzeba było się oszczędzać, brak ćwiczeń , musiałam zrezygnować z pracy .
Co miesięczne wizyty były dla mnie bardzo stresujące, że coś będzie nie tak ... od 20 tyg zaczęły się skurcze więc musiałam brać 6 tabletek dziennie magnezu .
Ale jakoś dochodziłam tą ciąze, a było bardzo cieżko bo miałam masakryczne bóle krzyża , bioder itp ledwo chodziłam, a że jestem niskiego wzrostu to znowu brzuchol ogromny był :D
Gdy pewnie dnia posżłam na wizyte to był wtorek 19 lutego :) To był 35 tydz ... Pan doktor oznajmia nam, że daje skierowanie do szpitala :( rozwarcie 2,5 cm będą powstrzymywać poród !!
Niestety się nie udało synek przyszedł na świat w tym samym tygodniu w sobote o 13.55 - na szczęscie cały i zdrowy :) Jedynie co to nie utrzymywał temperatury ciała i był na wszelki wypadek monitorowany przez 3 doby i miał żółtaczke ...
O to mój synek w dniu narodzin :) Ważył 2550 g i 52 cm taka moja kruszynka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz